poniedziałek, 25 czerwca 2012

Cenna sztuka z Open City na Czechowskim balkonie!


Dzieło artysty Janusza Bałdygi z festiwalu Open City zostało skradzione. Jedną z flag, która współtworzyła obiekt, Capik odnalazł na Czechowie.

Wybrakowana praca Janusza Bałdygi na deptaku

 - Około drugiej rano w niedzielę dwóch zakapturzonych osobników wyrwało flagę z konstrukcji – relacjonuje podkom. Grzegorz Żaba z lubelskiej policji – Mundurowi, którzy akurat spożywali kebab w czasie przerwy, na wszelki wypadek ruszyli w pościg. Intuicja ich nie omyliła. Gdyby nie brawurowa akcja funkcjonariuszy, którzy wystraszyli wandali, dzieła nie byłoby z nami.

Zdaniem Żaby, który specjalizuje się w tropieniu złodziei sztuki, całe przedsięwzięcie było ukartowane. Najprawdopodobniej stoi za nim prywatny kolekcjoner, któremu dzieło Bałdygi przypadło do gustu. Teraz może odsprzedać flagę na czarnym rynku.

- Jej rynkowa wartość mogła w tym momencie wzrosnąć nawet o 1000-2000 procent.– spekuluje Piotr Zielonka,  lubelski marszand - Bójcie się Boga, gdy chodzi o takie pieniądze!

Gdy w całym mieście trwają gorączkowe poszukiwania drogocennej pracy Bałdygi, łudząco podobny obiekt powiewa na balkonie jednego z Czechowskich mrówkowców. Flaga, taka sama, ta z w wybrakowanej instalacji, została wetknięta w doniczkę. Dzisiaj, o godz. 12.00, po balkonie przechadzała się czarna, kobieca postać, która podlewała kwiaty.

Godz. 12.05, jeden z bloków na Czechowie
Niestety nie udało nam się skontaktować z domniemaną właścicielką dzieła sztuki. Nie odbierała domofonu. Rozmawialiśmy z sąsiadami, którzy w większości nie rozumieją powagi sytuacji. Pani Ela (jednak z uwagi na wątek kryminalny woli zachować anonimowość) nie kryje zdziwienia:  - Ja nie wiem kto w tym domu mieszka, nikt z klatki nie kojarzy. A z tą kradzieżą to nie żarty? Mnie się zdawało, że to może ścierka się obsusza na kiju.

Sprawę „afery Czechowskiej” bada lubelska policja. Lubelski Capik trzyma oko i ucho na pulsie.