poniedziałek, 13 października 2014

Koziołek Matołek patronem CSK?


Redakcja Capika nieoficjalnie dowiedział się, że Centrum Spotkania Kultur w Lublinie ma mieć swojego patrona, który zostanie wybrany w konkursie mającym być niebawem ogłoszonym.
 
Jak ustalił Lubelski Capik najpoważniejszymi kandydatami na objęcie patronatu nad nową instytucją są: Jan Paweł II, Józef Czechowicz oraz Koziołek Matołek.
 
W plejadzie osobistości nie byłoby nic nadzwyczajnego gdyby nie postać Koziołka Matołka. "Uważam Koziołka Matołka za niezwykle pozytywną, barwną i zasłużoną osobę dla naszego kraju. Najważniejsze jest to, że jest silnie związany z naszym regionem poprzez najbliższych krewnych występujących w herbach Lublina i województwa" - uzasadnia kandydaturę Piotr Franaszek dyrektor CSK a do niedawna szef promocji w Urzędzie Marszałkowskim. Zapytany o innych kandydatów odpowiada: "Jan Paweł II wydaje się naturalnym kandydatem dla wszystkich instytucji publicznych w Polsce ale chcieliśmy też dać szansę innym postaciom."
 
Redakcja postanowiła też spytać Franaszka o Józefa Czechowicza: "To również świetna kandydatura związana z Lublinem, zachwyca mnie od dzieciństwa kiedy to przeczytałem "Poemat o mieście Lublinie" i chciałem jak  autor sławić dobre imię naszego grodu oraz regionu stąd taki a nie inny przebieg mojej kariery zawodowej".
 
Z nieoficjalnych informacji dowiedzieliśmy się, że CSK jako instytucja dialogu i otwartości być może przyjmie nazwę dwóch kandydatów jednocześnie w razie sytuacji spornej.  

piątek, 3 października 2014

Zespół Miąższ - było trio, jest kwartet a będzie???

Redakcja Lubelskiego Capika dotarła do sensacyjnej wiadomości dotyczącej lubelskiego bandu "Miąższ". Wtajemniczeni wiedzą, że zespół miesiąc temu poszerzył skład i gra w kwartecie. Do obecnego składu: Joanna Ewa Zawłocka, Sebastian Pikul i Karol Gadzało, dołączył perkusista Kuba Kruk.



Można byłoby powiedzieć, że nie ma w tym nic dziwnego. W końcu ostatnia płyta sprzedaje się fenomenalnie i każda dodatkowa para rąk, a także nóg, wszak Pan Kuba gra czterema kończynami, do pomocy się przyda.

Do Redakcji Lubelskiego Capika dotarła jednak kolejna sensacyjna wiadomość. Skład zespołu Miąższ poszerzy się o dodatkowego wokalistę. Jak się nieoficjalne dowiedzieliśmy w lubelskim Wydziale Kultury, Joannę Zawłocką podczas koncertów od listopada ma wspierać Krzysztof Cugowski, który po rozpadzie Budki Suflera, szuka sposobu na dorobienie do emerytury.

Zespołowi gratulujemy udanego transferu i z niecierpliwością czekamy na nowe brzmienie "Miąższu" !!!


sobota, 1 czerwca 2013

Dom Kultury niesłusznie oczerniony przez Redakcję Capika!!!



Po publikacji tekstu "Dom Kultury to wiocha?" do redakcji Capika napłynął list. Ponieważ redakcja była na rocznym urlopie, list publikujemy teraz. Rzuci on nowe światło na sprawę tajemniczego zniknięcia kurtki słynnego lubelskiego artysty Kamila R. Filipowskiego. Poniżej list od menagera Domu Kultury - Piotra Tyczyńskiego:

    Capiku drogi. Piszę częściowo służbowo, częściowo nie. Wpis na blogu dotyczący miejsca, które stworzyłem zawiera częściowo prawdę. Częściowo a nie w pełni.
    Bo i owszem, Cezary Hunkiewicz miał przykry incydent z zaatakowaniem go przez pijanych klientów klubu. Kamil Filipowski stracił kurtkę - odzyska pieniądze. Jednak, Dj nie jest szatniarzem i nie ma czasu pilnować kurtek. Jeśli był pijany to nie jest do końca odpowiednie. Ważne, że spełnił swoją rolę i kilkaset osób bawiło się cała noc przy jego muzyce. Jednak Pan Kamil powinien wiedzieć, że rzeczy są bezpieczne w szatni i djka to miejsce nie przystosowane do bezpiecznego przechowywania rzeczy. Osobiście zwrócę mu część pieniędzy za zaginione rzeczy, ponieważ sam mu tam tą kurtkę położyłem. Gdyby udał się jak większość Gości do szatni nie byłoby takiego kłopotu. Co do innych opisanych w poście sytuacji, może i jakaś Pani wylała piwo bo wypiła za dużo alkoholu. A ochrona jeśli jest nadgorliwa jeśli chodzi o kierowanie do szatni – to sprawa będzie wyjaśniona.
    Jednak, lokal jest otwarty 4 dni w tygodniu. Przewija się w tym czasie przez niego mnóstwo ludzi. Nie sposób umieć przewidzieć, że każda z tych osób jest spokojna lub nie. Czy wypije piwo i rozleje i będzie się awanturować, czy będzie chciała coś ukraść. Osoby pijane nie są do klubu wpuszczane.
    Impreza w piątek, kiedy i osoby związane z kulturą wyższą - jak wspomniany Kamil F, czy Szymon Pietrasiewicz bawią się niemal początku istnienia klubu to z zalozenia tzw dansing czyli prezentacja piosenek sprzed 30-40 lat. Nie jest to muzyka wybitnie ambitna, jednak ma swój urok. Stwierdzanie, że muzyka w lokalu jest jak ze zwyklej dyskoteki jest bardzo krzywdzące. Proszę odwiedzić lokal w środę na jam session - grali tam min. jorgos skolias, jerzy małek - b wazne postaci polskiego jazzu, bartozzi - jeden z najlepszych polskich basistów. Proszę odwiedzić lokal kiedy grają tam takie postaci jak dj krime, niewinni czarodzieje czy break da funk.
    Proszę przyjść w czwartek i posłuchać utworów nowej fali elektroniki. Proszę zapytać się osób, które były na koncercie Smolika w czerwcu, jak wiejsko było. Polecamy także najbliższe wydarzenia jak koncert zespołu Miąższ, Skubasa, Julii Marcel, czy Marii Peszek. W sumie te nazwiska chyba z wiochą się nie kojarzą. Lokal nie jest idealny, bo takich miejsc nie ma. Jednak sytuacje bójek, kradzieży zdarzają się tu bardzo rzadko. O wiele rzadziej niż w innych klubach Lublina.
    Nie sądzę, by jakikolwiek z managerów - jest nas dwóch - mówil ze lokal jest wiochą. Sprawa nieodpowiedniego zachowania ochroniarzy będzie załatwiona, za taki sygnał dziękuję. Prosze jednak o nie generalizowanie i odrobinę obiektywizmu. W końcu przysłowiowe ocenianie książki po okładce to chyba nic dobrego. Kończąc zapraszam Redaktorów Capika na kolejne wydarzenia w klubie Dom Kultury, który bardzo stara się nie być wiochą. I w mojej opinii wiochą nie jest.
    Pozdrawiam serdecznie
    Piotrek Tyczyński manager artystyczny Domu Kultury.


Parę dni później otrzymaliśmy kolejny list:

    Capiku drogi, kurtka Pana Kamila się znalazla, bo to ja ją wynioslem sądząc ze mam kurtkę swojej kolezanki - zwyczajnie jedna pod drugą się zawinęły. alkohol wypity przeze mnie w dniu wolnym od pracy sprawil ze wszystkiego nie zauwazylem. tak więc Pan Kamil odzyska jutro kurtkę, a redakcja Capika jesli będzie obiektywna to powinna edytować wpis na swoim blogu. Tak, by czytelnicy Capika poznali rzeczywisty obraz sytuacji.

I wszystko skończyło się dobrze. Cieszymy się, że do odnalezienia kurtki przyczyniła się interwencja redakcji Capika. Cieszymy się także, że Dom Kultury jednak nie jest wiochą.

Chwała nawrócony!!!


Nawoływania miejskich radnych do budowania pozytywnego klimatu wychowawczego w lubelskim środowisku kulturalnym zaczyna przynosić pierwsze efekty. Znany lubelski animator kultury - Rafał Chwała - zorganizował w Boże Ciało na placu litewskim wielki koncert wychwalający Pana pod tytułem "Koncert Chwały". Podczas koncertu Rafał podzielił się swoim świadectwem o nawróceniu. Na scenie mówił o tym jak wydobył się z bagna lubelskiego środowiska kulturalnego, w którym króluje alkohol i wyuzdanie. Nawiązał też do swojej działalności zawodowej, w ramach której organizuje koncertu, mówił: "Dość organizowania koncertów niby artystów, którzy nie szanują niczyich uczuć i nie mają żadnych hamulców. Nigdy więcej nie zaproszę do Lublina Tymona Tymańskiego, który w audycjach Radia Roxy FM daje popis chrześcijańskich uprzedzeń. Od dzisiaj do Lublina będę zapraszał tylko artystów z nurtu sacro-song. Już dzisiaj serdecznie zapraszam na koncert "Boża Energia Miasta", który odbędzie się podczas lubelskiej Nocy Kultury w nocy z 8 na 9 czerwca. Wystąpią między innymi: 2 TM 2,3, Armia i Antonina Krzysztoń. Scenę ustawimy na placu po Farze, czyli w kościele. Będzie po bożemu." - zakończył ze sceny Chwała. Redakcja Capika cieszy się z nawrócenia kolejnego lubelskiego animatora kultury. Działania Radnych zaczynają przynosić pierwsze owoce.




sobota, 6 października 2012

Dom Kultury to wiocha?


Po wielu sygnałach od czytelników o incydentach, które miały miejsce w przybytku zwanym Domem Kultury redakcja Capika postanowiła sprawdzić na ile nazwa zobowiązuje.

Poszliśmy w piątek z kolegami do klubu, siedzimy grzecznie przy stoliku a tutaj nagle pijana laska zwala się na stół i wywraca wszystkie piwa. Grzecznie zwracam jej uwagę, że w takiej sytuacji wypada odkupić trunek. Na co jej facet zaczyna wszczynać awanturę, że jak śmialiście damie zwrócić uwagę i jesteście siacy owacy – mówi Krzysztof, nasz rozżalony czytelnik, który trafił do lokalu z myślą, że spotka kulturalnych ludzi na co nazwa miejsca wskazuje.

Jak się okazuje nie był to odosobniony incydent tego wieczoru. Jeden ze stałych bywalców pozostawił pod opieką DJ swoją ulubioną kurtkę wartą kilkaset złotych gdyż zwyczajnie podczas tanecznych pląsów zrobiło mu się gorąco. Po powrocie zastał jedynie pijanego disk dżokeja bez kurtki.

Redakcja została również zaalarmowana brakiem kultury osobistej ochroniarzy. Kiedy wychodziłem z lokalu spostrzegłem, że nie zabrałem wszystkich rzeczy ze sobą i postanowiłem po nie wrócić. Ochroniarz, którego chwile temu mijałem zabronił mi wejścia w kurtce i zażądał opłaty za pozostawienie jej w szatni. Wytłumaczyłem mu, że jest to absurdalne gdyż idę tam i z powrotem. Na co on zaczął szydzić z mojego wyglądu, przedrzeźniać mnie i zwracać się do mnie „per ty” ku uciesze swoich kompanów. Opowiada Capikowi przejęty Jacek, który jak dodał w rozmowie z redakcją nie spotkał takich prostaków nawet na dyskotece w remizie w Dysie.

Poproszony o skomentowanie zdarzeń jakie zaszły w klubie jeden z managerów pragnący zachować anonimowość stwierdza: faktycznie zdarzają się takie incydenty jak to bywa w miejscach tego typu, u nas tylko nazwa nie jest wiochą bo reszta to zwyczajna dyskoteka. Więc o co chodzi?

Okazuje się, że faktycznie tak jest. Biorąc pod uwagę puszczaną muzyką i klientów, którzy tam przychodzą o czym przekonał się jeden z lubelskich artystów, gdyż został zwyczajnie pobity w lokalu kilka tygodni wcześniej.

Redakcja Capika przed przyjściem do Domu Kultury proponuje zaopatrzyć się w mocne nerwy albo w zamian wybrać się do teatru bo tam przynajmniej wiadomo zgodnie z nazwą, że obejrzymy spektakl.

poniedziałek, 25 czerwca 2012

Cenna sztuka z Open City na Czechowskim balkonie!


Dzieło artysty Janusza Bałdygi z festiwalu Open City zostało skradzione. Jedną z flag, która współtworzyła obiekt, Capik odnalazł na Czechowie.

Wybrakowana praca Janusza Bałdygi na deptaku

 - Około drugiej rano w niedzielę dwóch zakapturzonych osobników wyrwało flagę z konstrukcji – relacjonuje podkom. Grzegorz Żaba z lubelskiej policji – Mundurowi, którzy akurat spożywali kebab w czasie przerwy, na wszelki wypadek ruszyli w pościg. Intuicja ich nie omyliła. Gdyby nie brawurowa akcja funkcjonariuszy, którzy wystraszyli wandali, dzieła nie byłoby z nami.

Zdaniem Żaby, który specjalizuje się w tropieniu złodziei sztuki, całe przedsięwzięcie było ukartowane. Najprawdopodobniej stoi za nim prywatny kolekcjoner, któremu dzieło Bałdygi przypadło do gustu. Teraz może odsprzedać flagę na czarnym rynku.

- Jej rynkowa wartość mogła w tym momencie wzrosnąć nawet o 1000-2000 procent.– spekuluje Piotr Zielonka,  lubelski marszand - Bójcie się Boga, gdy chodzi o takie pieniądze!

Gdy w całym mieście trwają gorączkowe poszukiwania drogocennej pracy Bałdygi, łudząco podobny obiekt powiewa na balkonie jednego z Czechowskich mrówkowców. Flaga, taka sama, ta z w wybrakowanej instalacji, została wetknięta w doniczkę. Dzisiaj, o godz. 12.00, po balkonie przechadzała się czarna, kobieca postać, która podlewała kwiaty.

Godz. 12.05, jeden z bloków na Czechowie
Niestety nie udało nam się skontaktować z domniemaną właścicielką dzieła sztuki. Nie odbierała domofonu. Rozmawialiśmy z sąsiadami, którzy w większości nie rozumieją powagi sytuacji. Pani Ela (jednak z uwagi na wątek kryminalny woli zachować anonimowość) nie kryje zdziwienia:  - Ja nie wiem kto w tym domu mieszka, nikt z klatki nie kojarzy. A z tą kradzieżą to nie żarty? Mnie się zdawało, że to może ścierka się obsusza na kiju.

Sprawę „afery Czechowskiej” bada lubelska policja. Lubelski Capik trzyma oko i ucho na pulsie.

niedziela, 30 października 2011

Idzie zima - obraz sprzedam.

Z radością informujemy, że na lubelskim rynku dzieł sztuki zaobserwować można ożywienie. Idzie zima i malarze muszą nakupić wyngla, w związku z tym sprzedają najcenniejsze dzieła ze swoich kolekcji. Powoli na lubelskich rynnach zaczyna brakować miejsca na kolejne anonse.


Capik radzi koneserom sztuki, aby inwestować, póki jest tanio!